JAK W BESKIDY TO… KAMPEREM

Autor:
Paweł
Data publikacji:
11 Wrzesień 2020
Odsłuchaj tekst

A może by tak rzucić to wszystko i wyjechać w… Beskidy? Ta spontaniczna decyzja mogłaby się okazać podróżą życia, bowiem Beskidy, są największym polskim pasmem górskim, skrywającym wiele skarbów. Na odkrycie ich wszystkich potrzebowalibyśmy wielu lat, więc aby ułatwić zadanie sobie i Wam, zdecydowaliśmy się na podróż do serca polskich Beskidów na pokładzie nietypowych kamperów. Zatem Beskidy, nadchodzimy!

Autor foto: Tomasz Gębuś

Zanim wyruszymy, czas na obowiązkową lekturę mapy. Beskidy stanowią pasmo górskie wchodzące w skład Karpat Zewnętrznych. Rozciągają się od rzeki Beczwy w Czechach aż do rzeki Czeremosz na Ukrainie, osiągając długość 600 km, której większość znajduje się na terytorium Polski. W skład Beskidów wchodzą między innymi takie pasma jak Bieszczady, Beskid Sądecki, Beskid Żywiecki z najwyższym szczytem – Babią Górą (1725 m n.p.m.) czy też Beskid Śląski ze Skrzycznem (1257 m n.p.m.). Ale my dzisiaj obieramy za punkt Beskid Mały Śląski i Żywiecki. Właśnie tam jedziemy!

Aby w pełni poczuć ducha Beskidów, zdecydowaliśmy się na podróż kamperem 4x4, który powstał… w Beskidach właśnie. W tym celu odwiedziliśmy firmę Adventure Van, której pojazdy można spotkać na bezdrożach całego świata. Produkowane przez nich pojazdy to niezależne mieszkania na czterech kołach, zawieszone kilkadziesiąt centrymetrów nad ziemią. Bezkompromisowy charakter wcale nie oznacza braku wygód czy technologii, dzięki czemu możesz wygodnie podróżować, żyć, a nawet – jeśli to koniecznie – pracować, gdziekolwiek jesteś. Aby to zrozumieć, trzeba choć na kilka dni zamieszkać w pędzącym mieszkaniu. Kamper to przede wszystkim styl życia. Potrzebujesz chwili, aby przestawić myślenie, nauczyć się korzystać z niezależności, uwolnić się od rezerwacji, zależności, kompromisów. A dzięki kamperowi 4x4 możesz odkrywać jeszcze więcej urokliwych miejsc. „Turystyka kamperowa w Beskidach to najlepsze połączenie. Żyjemy w jednym z najpiękniejszych miejsc Polski” – mówi Krzysztof Jaworki, założyciel Adventure Van. A ja z każdym kolejnym zakrętem wierzę mu coraz bardziej.

Przygodę z Beskidami rozpoczynamy od wizyty w Bielsku-Białej – jednym z piękniejszych miast na południu Polski. Największym atutem tego miasta – oprócz położenia – jest piękna zabytkowa architektura. Nie bez przyczyny miasto nazywane bywa Małym Wiedniem. Zamawiamy kawę na wynos i idziemy rozprostować nogi spacerując uliczkami starego miasta. Obowiązkowym punktem wycieczki jest oczywiście selfie z Bolkiem i Lolkiem, Reksiem, czy Pampalinim. Będąc w Bielsku warto również wpaść na Szyndzielnię (1028 m n.p.m.), która mieści się w granicach administracyjnych miasta. Piesza wyprawa na szczyt, w wariancie dla wytrwałych, zajmuje około 2 godzin. Wariant dla wygodnych, preferujących łatwiejsze i szybsze rozwiązania zajmujący niecałe 10 minut to wyjazd najnowocześniejszą w Polsce koleją gondolową. Przy jej górnej stacji znajduje się 18-metrowa wieża widokowa, z której przy dobrej pogodzie dostrzec można nawet Tatry.

Autor foto: Mateusz Cieślak

WIELKA PĘTLA BESKIDZKA

To umowna nazwa, ponieważ Beskid Żywiecki posiada wiele malowniczych dróg i dróżek, do zwiedzenia których zachęcamy w sposób spontaniczny. Nie ma nic piękniejszego podczas podróży, niż moment zachwytu po intuicyjnym obraniu nieznanego kierunku. Jeśli zaś chcecie przejechać się sprawdzoną trasą, to proponujemy udać się z Bielska do otoczonego lasami Szczyrku. To miasto, gdzie w ostatnich latach beskidzka tradycja idealnie połączyła się z nowoczesnością. Szczyrk stał się bowiem największym i najnowocześniejszych kurortem narciarskim w Polsce. Goście korzystać tu mogą z wygodnych kolei linowych - gondolowej i kanapowych oraz kilkudziesięciu kilometrów wspaniałych tras. Gdy jednak śnieg topnieje, Szczyrk nie pustoszeje. Ci, którzy kochają Beskidy, zamieniają deski na rowery i wyruszają na poszukiwanie mocnych wrażeń. Pedałowanie po górach to w Szczyrku nic nowego, ale od niedawna na rowerzystów czekają tutaj jednokierunkowe ścieżki zjazdowe, które gwarantują duży zastrzyk adrenaliny. Kto nie chce jeździć na rowerze, może oczywiście wyruszyć na szlaki piesze, opalać się nad rzeką czy poznawać lokalną tradycję i folklor Szczyrku. Na koniec pierwszego dnia wycieczki, jedziemy do Wisły na spotkanie z Adamem Małyszem pod skocznią jego imienia. Po kolacji idziemy na spacer pod Zamek Prezydencki i odwiedzamy źródło największej polskiej rzeki.

Dzień drugi zaczynamy od wizyty we wsi Istebna, która wraz z Jaworzynką i Koniakowem tworzą tzw. Trójwieś Beskidzką i są najwyżej położonymi wioskami w woj. śląskim, a zarazem posiadają cudowne widoki, kiedy podróżujemy kamperem! Z przełęczy Kubalonka zjeżdżamy w stronę przysiółka Istebna Andziołówka, by zwiedzić Muzeum malarza i grafika Jana Wałacha. Artysta kształcił się w Krakowie, czy Paryżu, a swoje prace wystawiał m.in. w Londynie, Amsterdamie czy Chicago, jednak na zawsze pozostał wierny swojej małej pracowni w Istebnej, która powstała w 1922 roku i wraz z domem rodzinnym tworzą unikatowe miejsce! Po drodze warto odwiedzić Leśny Ośrodek Edukacji Ekologicznej, gdzie możemy poznać beskidzką faunę i florę, następnie Kurną Chatę Kawuloka z 1863 r., gdzie posłuchamy gry na instrumentach pasterskich i poznamy kulturę górali śląskich. Następnie jedziemy do słynnego z koronek koniakowskich Koniakowa, gdzie oprócz ręcznie szydełkowanych serwetek zobaczymy też piękne murale z koronkami na budynkach, czy dowiemy się historii pasterstwa i kupimy świeże sery owcze w bacówce w centrum wsi. Dalej wspinamy się prawie na sam szczyt góry Ochodzita (warto podejść 10 min. pieszo na sama górę), gdzie przy drodze zlokalizowana jest góralska karczma i kapliczka. Jedziemy dalej widokowa trasą, którą poruszał się mi.in. Piotr Adamczyk w filmie Och Karol 2, czy orszak weselny z serialu czterej pancerni i Pies! Za pół godziny znajdziemy się w Rajczy, do której mamy około 25 kilometrów.

Rajcza to miejscowość o iście królewskiej historii, założona została bowiem na terenach należących do królowej Konstancji Habsburżanki, a w 1844 roku wieś stała się przystankiem na linii kolejowej Kraków-Wiedeń. To, co rzuca się nam na pierwszy rzut oka, to piękne położenie. Nie marnujemy jednak czasu i kierujemy się do jednej z najpopularniejszych atrakcji – domu rodziny Konhauzerów. Wybudowano go w latach 80. XIX wieku, a poznamy go po charakterystycznej wieżyczce, która dawniej umożliwiała Żydom biesiadowanie pod gołym niebem. Po drodze do Żywca zatrzymujemy się w Węgierskiej Górce, by zwiedzić schrony bojowe z 1939 r. zwane „Westerplatte Południa” oraz spacerujemy pięknymi bulwarami nad rzeką Sołą.

Żywiec od dawna kojarzy się z rozrywką. Nie tylko ze względu na kultowy już browar (który posiada tam również swoje muzeum), ale również za finał corocznej trasy koncertowej Męskie Granie, na której występuje czołówka polskich artystów. Co prawda podczas naszej wizyty nie trafiliśmy na koncert, ale nuda nie wchodziła w grę. Zdecydowaliśmy się na zwiedzenie Pałacu Habsburgów i Starego Zamku. W jego dobudowanym skrzydle zobaczyliśmy piękny, unikatowy szklany dach. Uznaliśmy, że Żywiec jest też idealnym miejscem na obiad, który pochłonęliśmy w jednej z restauracji na tamtejszym rynku. Wystarczy kilka minut, aby będąc na rynku wyjść na punkt widokowy, znajdujący się na wieży  XV-wiecznej konkatedry i obejrzeć zapierającą dech w piersiach panoramę Żywca i okolic. Następnie musimy kierować się do Andrychowa, ale zanim tam dojedziemy, po drodze robimy dwa postoje: pierwszy w Porąbce, gdzie zatrzymujemy się przy zaporze wodnej, a drugi nieopodal Przełęczy Kocierskiej – raju dla miłośników spacerów w pięknych okolicznościach przyrody.

Autor foto: Mateusz Cieślak

Andrychów to nasz przedostatni przystanek. Gdy kierowaliśmy się w kierunku Muzeum historyczno-etnograficznego, przypadkowo dowiedzieliśmy się o Parku Miniatur. Odwiedzając go, automatycznie przenosimy się do Australii, Grecji, Włoch, Chin, Francji czy Meksyku, bowiem ideą miejsca jest przedstawienie miniaturowych budowli z całego świata. Zaczyna się robić późno, więc czas wsiadać do samochodu i kierować się do ostatniego punktu na naszej mapie. Przez 25 minut – bo tyle dzieli Andrychów z Łękawicą – zastanawialiśmy się, co spotka nas na miejscu. Naszym planem był brak planu, więc jak dojechaliśmy do celu, zapytaliśmy przypadkowego mieszkańca, co warto zobaczyć. Rozmówca zauważył nasze zmęczenie, więc polecił krótki spacer po Rezerwacie przyrody Szeroka – tam późnym wieczorem zakończyliśmy naszą przygodę z tymi niesamowitymi miejscami. To były dobrze spędzone dwa dni.

To tylko propozycja z najważniejszymi miejscami do odwiedzenia. Termin, kolejność oraz czas spędzony na ich odkrywaniu zostawiamy już Wam. Celowo pominęliśmy również szczegółową fotorelację z odwiedzonych miejsc. Jeśli dzięki temu tekstowi poczułeś ducha Beskidów, to pakuj plecak i jedź na południe Polski. Bo Beskidy trzeba przeżyć, nie zobaczyć.

Dzień 1.

Bielsko-Biała – Szczyrk – Przełęcz Salmopolska – Wisła

Dzień 2.

Istebna – Rajcza – Żywiec – Porąbka – Przełęcz Kocierz – Andrychów – Łękawica

Autor zdjęcia głwnego: Andrzej Gruszka

Wyświetlenia:  1771
Twoja ocena:
Ocena: 0.0 (Oddano 0 głosy)