W Zielonej, malowniczej dzielnicy Kalet, znajduje się dość zniszczony pałac myśliwski. Ten, dziś już zapomniany, a niegdyś tętniący życiem obiekt, wzniesiony został w 1861 r. przez hrabiego Guido Henckla von Donnersmarcka, będącego zresztą także właścicielem fabryki celulozy i papieru w Kaletach. W tutejszych lasach istniał ponadto specjalnie urządzony zwierzyniec, w którym hodowano jelenie, daniele czy dziki.
Wzniesiony w 1861 r. z inicjatywy hrabiego Guido Henckla von Donnersmarcka (1830-1916) pałac myśliwski otoczony został wspaniałym parkiem oraz połączony specjalną drogą z rezydencją w Świerklańcu. Planując całe założenie, wykorzystano malowniczą okolicę - m.in. staw, powstały jeszcze w średniowieczu, który włączono w obręb parku. Tutejszy zwierzyniec, będący zamkniętym łowiskiem leśnym, posiadał pokaźne rozmiary - 6000 ha, obejmujących kilka okolicznych leśnictw. Przykładowo, w 1914 r. - w przeddzień I wojny światowej - było tu ok. 450 jeleni.
Pałac w Zielonej służył znakomitemu towarzystwu jako miejsce rozpoczynania i kończenia polowań, którym towarzyszyły huczne zabawy. W 1900 r. odwiedził Zieloną sam Cesarz Wilhelm II, który w dniach od 18 do 20 listopada polował tutaj na bażanty. Cesarz Niemiec wpisał się zresztą do księgi pamiątkowej w pobliskiej karczmie. Pałac tętnił życiem także po śmierci hrabiego Donnersmarcka, w latach międzywojennych. W czasie II wojny Niemcy zakwaterowali tu ukraińską jednostkę SS, równocześnie wywożąc co cenniejsze wyposażenie.
Czasy komunizmu nie sprzyjały odrodzeniu świetności budowli, która służyła jako baza Ośrodka Transportu Leśnego z warsztatami ślusarskimi, stolarnią oraz noclegownią. Przyczyniło się to do znacznej dewastacji obiektu. Choć bazę zlikwidowano z końcem 1991 r., pałac myśliwski nadal nie miał szczęścia. Obecnie został ogrodzony i czeka na rewitalizację. Wydaje się, że położony w malowniczym terenie obiekt z ciekawą historią, leżący blisko Aglomeracji Śląskiej oraz lotniska, ma jeszcze przed sobą szansę na drugą młodość.